Miłość nie jest bezwstydna…
Czekacie do ślubu? Już nie bądź taka święta! A jeśli cię
zostawi, bo inna nie będzie miała w sobie tyle pruderii?
„Wstyd” - dlaczego dziś wielu ludzi to słowo pojmuje jako coś,
czego właśnie należy się… wstydzić? Dlaczego odwróciliśmy
pojęcia, nazywając normalnymi i spontanicznymi zachowania
nienależące do natury człowieka? Przecież nawet akty kobiece
często zawierają w sobie jakby „niewidzialny woal”, który
sprawia swoistą tajemniczość obrazu. Dlaczego kultura zostaje
zastąpiona chałturą, a raczej (przepraszam za wyrażenie!)
cham-turą?
Dziś „białogłowa” nie musi spuszczać oczek, a dama nosić sukni,
spod której wystawałby jedynie pantofelek. Chłopak, który chce
spędzić parę chwil z dziewczyną, nie przeżywa takich katuszy,
jak Zenek w „Nie ma mocnych”, kiedy to odwiedzał Anię i musiał
znosić kochanego dziadka Kazimierza Pawlaka naprawiającego
drzwi. :-)
Jednak może sami zbyt szybko rezygnujemy z właściwej kolejności
więzi albo czujemy się
usatysfakcjonowani kiepskimi podróbkami miłości, wyzbytymi
jakichkolwiek ograniczeń?
Bóg chce szczęścia człowieka. Pokazał to już w Starym
Testamencie. On sam wysłał Tobiasza do Sary, aby został jej
mężem. Wiedział, że ten mężczyzna podoła trudnemu zadaniu
(trudnemu, gdyż Sara wcześniej straciła przez złego ducha aż
siedmiu mężów). Wiedział, że Tobiasz to real man, który nawet w
noc poślubną potrafi dobrze poukładać kolejność wydarzeń
(zainteresowanych szczegółami owej „kolejności wydarzeń” odsyłam
do 8 rozdziału Księgi Tobiasza :-) ). Oby takich „Tobiaszów”
było i dziś jak najwięcej!
ms